ZWYCZAJE I TRADYCJE

Mikołaj Rej o Niedzieli Palmowej pisał:
W Kwietną kto bagniątka (czyli bazi) nie połknął, a będowego Chrystusa do miasta nie doprowadził, to już dusznego zbawienia nie otrzymał.
 
Odprowadzenie będowego Chrystusa do miasta jest wyraźną aluzją do zwyczaju prowadzenia w procesji Chrystusa na drewnianym osiołku.
Niedziela Palmowa — najciekawsze zwyczaje
W Wielką Sobotę palmy są palone, a popiół z nich jest używany w następnym roku, kiedy Środę Popielcową ksiądz posypuje wiernym głowy popiołem.
Niegdyś poświęcone w kościele palmy zatykano za krzyże lub obrazy, by strzegły domu od nieszczęść i zapewniały Boże błogosławieństwo. Wtykano je także w ziemię na polach, aby Pan Bóg strzegł zasiewów i plonów przed gradem, suszą lub nadmiernym deszczem.
Innym zwyczajem było uderzanie się gałązkami wierzbowymi, by rozkwitająca i pulsująca wiosną witka udzieliła siły, mocy i nowej młodości.
Kolejnym, dziś już zapomnianym obrzędem, było wożenie na osiołku drewnianej figury Jezusa, tzw. Jezuska Lipowego. Zwyczaj, który najprawdopodobniej pochodzi z Niemiec, był bardzo popularny w Polsce jeszcze przed XV wiekiem. Teraz spotyka się go sporadycznie.
Ciekawą tradycją, praktykowaną szczególnie chętnie przez krakowskich studentów, były tzw. pucheroki. Żacy z Krakowa przebierali się i oczekiwali pod kościołami na mieszkańców, którzy wychodzili z mszy. Na ich widok zaczynali recytować humorystyczne wierszyki o własnym niedostatku. Po wszystkim zbierali datki, które następnie wydawali na obiad i grzane piwo.
Innym starym zwyczajem związanym z Niedzielą Palmową, o którym pisał m.in. Mikołaj Rej, było połykanie bazi z poświęconych palm. Ludzie robili to, aby chronić się przed przeziębieniami i bólem gardła.
Mądrość ludowa głosi: Gdy w Palmową Niedzielę słońce świeci, będą pełne stodoły, beczki i sieci.